2022-07-07

Reżyser „Rolnicy. Podlasie” o kulisach powstawania serialu

0

Marek Jagielski w specjalnej rozmowie z FOKUS.TV o drodze, jaką przeszła produkcja. Tworzy go od samego początku, ale nie spodziewał się takiej popularności. Na czym polega więc fenomen serialu? Jak współpracuje się z bohaterami oraz czym jeszcze mogą zaskoczyć widzów? O tym wszystkim opowiada reżyser „Rolnicy. Podlasie”.

Oglądaj Rolnicy. Podlasie online na polsatgo.pl.

- Jest pan jednym z reżyserów serialu, którzy tworzyli go od początku. Czy spodziewał się pan wtedy, że program odniesie taki sukces i stanie się swego rodzaju fenomenem?
- Jestem reżyserem formatującym, tworzyłem Rolników od początku. Moi koledzy reżyserzy dołączali kolejno w drugim i trzecim sezonie. Na początku musieliśmy podjąć wiele ważnych decyzji – mogliśmy opowiadać na różne sposoby. Na szczęście zebrała się grupa twórczych ludzi – od dokumentalistki, która przez dwa miesiące szukała na Podlasiu bohaterów, przez montażystę i producenta, którzy podeszli do tego serialu z otwartością i zaangażowaniem. Dzięki temu udało nam się stworzyć coś ciekawego. A czy spodziewałem się, że serial będzie fenomenem? Miałem nadzieję, że będzie sukcesem. Nikt nie spodziewał się takiej popularności.

- Skąd według pana wynika ten fenomen? Dlaczego ludzie chcą oglądać rolników?
- Myślę, że ten fenomen to składowa kilku elementów: Podlasie jest niezwykłe, fascynujące. Nasi bohaterowie to ludzie szczerzy i obdarzeni wielką charyzmą. Forma serialu zawiera odpowiednio dookreślone elementy przygodowe, komediowe i obyczajowe. To wszystko sprawia, że możemy widza nieustannie zaskakiwać, a jednocześnie dać mu poczucie, przyjemnego spędzania czasu z przyjaciółmi, których zna z ekranu. Myślę, że ludzie chcą oglądać Rolników, żeby zobaczyć, co słychać w gospodarstwach, które obserwują od czterech lat.

Widzowie stęsknili się za prawdą, za światem, gdzie wizerunek nie odgrywa pierwszoplanowej roli. Nie chcą oglądać bohaterów, których twórcy oceniają, nadają im jakąś maskę, za to oczekują szczerości. Ta szczerość i prostota oraz zupełnie niezwykły świat podlaskiej wsi sprawiają, że widzowie czekają na kolejne odcinki.

 
 
 
View this post on Instagram

A post shared by Telewizja FOKUS TV (@fokustv)

- Z perspektywy widza ciekawa jest międzypokoleniowość tego serialu. Z jednej strony niektórzy mogą sobie z nostalgią przypomnieć, jak to kiedyś było u babci na wakacjach. Z drugiej strony rolnicy dostają listy od dzieci, które cieszą się, że mogą zobaczyć, jak wygląda życie na wsi.
- I to jest właśnie cel, który postawiłem sobie na początku – chciałem, żeby rolnicy dostawali listy od dzieci z prośbą o zdjęcie czy autograf. Kiedy zaczynałem kręcić serial, wydawało się to niemożliwe. Zawód rolnika nie kojarzył się z kimś, kto jest znany i podziwiany. To strasznie niesprawiedliwe. Jeśli cenimy pracowitość, wytrwałość, cierpliwość, musimy cenić też rolników.

To, o co pytasz, dotyczy też pewnego mitu sielskiej wsi. Większość z nas pochodzi ze wsi w pierwszym lub drugim pokoleniu. Większość z nas wspomina wybieranie jajek z kurnika czy zapach zboża przed żniwami. Dorośli pamiętają ten świat, nawet jeśli mieszkają w mieście. Dla wielu ludzi wakacje na wsi to jedne z najpiękniejszych chwil w życiu. A z drugiej strony dzisiejsze dzieci wiedzą więcej o dinozaurach niż o krowach. Bardziej ekscytują się widokiem kozy niż hipopotama. I wydaje się, że to jest kolejna rzecz, która dzieli dzieci i ich rodziców. Ale jest wręcz przeciwnie. Doświadczenie obcowania ze wsią łączy pokolenia. Podglądając kurę, która właśnie zniosła jajko i dzieci i dorośli mogą być równie szczęśliwi, nawet jeśli widzą tę kurę tylko na ekranie.

- Mam wrażenie, że „Rolnicy. Podlasie” odczarowują po części obraz polskiej wsi. Z jednej strony mamy gospodarzy z Plutycz, którzy preferują bardziej konserwatywne metody uprawy roli, a z drugiej jest też Tomek, który eksperymentuje i jeździ ciągnikami zapewne droższymi od Mercedesów. Pokazujecie, jak wieś się rozwija i zmienia.
- Ludzie, którzy nie mają kontaktu ze wsią, często pamiętają wieś ze swojego dzieciństwa. Takiej wsi od dawna już nie ma, to mit. Rolnicy nie szukają w mieście budek telefonicznych, stoisk z saturatorem, ani tramwajów konnych. A ludzie przyjeżdżają z miasta na wieś i czekają, aż wyjdzie chłop z kosą na pole i zacznie kosić. Polska wieś dynamicznie się zmienia. Gospodarstwa żeby przetrwać muszą się modernizować, choć rolnicy mają różne pomysły na tę zmianę.

Tomek jest odważnym gospodarzem, człowiekiem z wizją, której nie boi się realizować. W ciągu jednego pokolenia zbudował ogromne, sprawnie działające, nowoczesne gospodarstwo. Ale ciągniki, którymi jeździ to nie kaprys, ani luksus. Ja, jadąc po autostradzie, mogę jechać używanym volkswagenem albo nowym lexusem, różnica jest tylko w komforcie. Dla Tomka ciągnik to narzędzie pracy – nie może kupić taniej maszyny, bo nie zdąży zaorać pola w odpowiednim terminie, jeśli ciągnik będzie się codziennie psuł albo będzie miał za małą moc. To nie luksus, to pragmatyzm.

Podziwiam odwagę i przedsiębiorczość rolników takich jak Tomek i Monika, ale równy podziw należy się gospodarzom, którzy rozwijają się we właściwym sobie tempie. Nie każdy może i nie każdy chce gospodarować na setkach hektarów. Jarek z Bronowa, Michał z Haciek i inni, stopniowo dokupują maszyny i unowocześniają swoje gospodarstwa. To samo robi Andrzej z Plutycz w tempie, które mu odpowiada. Maszyny rolnicze, nawet te najprostsze, to duży wydatek. Wymiana całego parku maszynowego nawet na małym gospodarstwie to wydatek liczony w setkach tysięcy złotych. Każdy gospodarz uważnie kalkuluje, kiedy zakup kolejnej maszyny jest dla niego opłacalny.

 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie

Post udostępniony przez Telewizja FOKUS TV (@fokustv)

- W ostatnich latach zrobiła się moda na programy ukazujące rodzimy folklor. Czy w związku z tym, tworząc produkcję, czuje pan jakąś misję, aby pokazać rzetelny obraz wsi?
- Jeśli istnieje taki trend, to twórcy Rolników go wykreowali. I cieszę się, że tak jest, bo kultura ludowa jest naszym wielkim skarbem, który po prostu wyrzuciliśmy na śmietnik. Muzyka ludowa powoli się odradza, obrzędowość została ograniczona do wesel i pogrzebów. To wielka strata, to nasze dziedzictwo, o które powinniśmy dbać.

- Wspomniałem o tej misji, bo mam wrażenie, że „Rolnicy. Podlasie” są nieco innym programem niż reszta produkcji z motywem wsi w tle. Rolnik jest pokazywany takim, jakim jest, ale zawsze z szacunkiem i bez przerysowywania.
- Moją wielką inspiracją był serial Złote Łany, który był wspaniałym, ciepłym obrazem wsi. Z całą pewnością moją misją jest pokazanie wsi z szacunkiem i podziwem, jaki mam dla bohaterów serialu.

- W jakim stopniu program jest reżyserowany? Na ile reżyser może mieć wpływ na działania rolników, by te nie zostały przerysowane? Czy utrzymanie naturalności narracji stanowi wyzwanie?
- Naturalna narracja to efekt słuchania i obserwowania bohaterów. A moim zadaniem jest tak „uszyć” ten program, żeby nie było widać szwów. Dlatego najważniejszym elementem każdego odcinka jest przygotowanie. Przed każdym odcinkiem spotykam się z bohaterami i rozmawiamy o pracach, jakie czekają ich w najbliższym czasie. Wybieramy najciekawsze zadania i je filmujemy.

Nie mówię bohaterom, co mają robić, czy mówić. Scenariusz to zawsze jest kombinacja spostrzegawczości i pomysłowości scenarzysty i bohaterów. Słucham ich i czasem odtwarzamy przed kamerą coś, czego nie zdążyliśmy zarejestrować. Jeśli ktoś planuje coś kupić, sprzedać, wyremontować, zazwyczaj umawiamy się, że to nagramy. Szczególnie w takich sytuacjach zdarza się, że nowi uczestnicy stresują się obecnością kamery i zachowują się nienaturalnie. To taki paradoks - naturszczycy są często przed kamerą naturalnie spięci.

Ale żeby coś sfilmować musimy delikatnie ingerować w przebieg sytuacji. Dlatego zawsze musimy ustalić, w którą stronę ktoś zamierza iść, gdzie stanie, co będzie robić, czy w którym miejscu będzie się znajdować ekipa. Zwykłe wyjście i wejście do stodoły to dla kamery nie lada wyzwanie - zmienia się światło, a więc zmienia się wszystko.

 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie

Post udostępniony przez Telewizja FOKUS TV (@fokustv)

- Zakładam, że utrzymanie tej naturalności sprawia, że ekipa nie jest duża, jak w przypadku innych produkcji o podobnych wynikach oglądalności. Jak wygląda typowy dzień na planie Rolników?
- Nasza ekipa liczy dziewięć osób, to bardzo mało jak na ekipę filmową. Na planie Rolników nie ma typowych dni, każdy jest inny. Czasem zaczynamy o czwartej rano, czasem o dwunastej w południe, wszystko zależy od tego, jaką pracę wykonują nasi bohaterowie.

- A czym najbardziej „Rolnicy. Podlasie” różnią się od wszystkich innych produkcji, które pan reżyserował?
- Główną różnicą jest zaufanie, którym darzą mnie producenci, dzięki czemu mogę realizować to, co uważam za ciekawe. Nie próbujemy przykrawać rzeczywistości do jakiejś wymyślonej formy, zgodnej z korporacyjnymi normami czy zagranicznym formatem. To nie jest standard w produkcjach telewizyjnych.

- Jak wygląda praca z ludźmi, którzy zapewne nie mieli wcześniej do czynienia z kamerą? Czy początki były trudne?
- Praca z ludźmi, którzy nie są zawodowymi aktorami, wymaga po prostu innych narzędzi niż praca z aktorami. Większym wyzwaniem bywa praca przy formach fabularnych, gdzie cały świat przedstawiony musimy wykreować, używając wyobraźni. W serialu dokumentalnym ludzie są w swoich domach, filmujemy ich codzienność, ten świat już istnieje. Uczestnicy muszą poznać pewne techniczne aspekty naszej pracy, związane z tym jak działa kamera.

Poza tym bohaterowie nie mogą nic udawać – w końcu nie są aktorami. Na początku naszej pracy problemem było zdobycie zaufania rolników, dotarcie do ciekawych, charyzmatycznych ludzi, którzy zgodzą się na udział w programie. Kiedy zaczynaliśmy rolnicy przede wszystkim bali się ośmieszenia, tego, że będziemy chcieli ich wykorzystać. Po pierwszym sezonie te obawy znikły.

 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie

Post udostępniony przez Telewizja FOKUS TV (@fokustv)

- Dziś ich wizerunki stały się wręcz popularne. Jesteś w stanie dostrzec, jak bardzo serial „Rolnicy. Podlasie” zmienił ich życia?
- O to należy spytać samych bohaterów serialu. Ja mam nadzieję, że serial zmienił ich życie na lepsze.

- A czego pan nauczył się od bohaterów produkcji podczas reżyserowania tego serialu?
- Nauczyłem się bardzo wiele. To doświadczenie, którym lubię się dzielić, ale trudno opowiedzieć o tym w trzech zdaniach. Proponuję obejrzeć serial, każdy odcinek jest zapisem tego, czego się właśnie nauczyłem od bohaterów.

- Czy „Rolnicy. Podlasie” po ponad stu odcinkach będą wciąż w stanie zaskakiwać widzów?
- To tak jakby spytać, co jeszcze może zaskoczyć czteroletnie dziecko – przecież jest już takie duże. Nasz serial ma dopiero cztery lata, bohaterowie żyją znacznie dłużej i nigdy się nie nudzą. Nie ma odcinka, w którym nie znalazłbym czegoś zaskakującego. Mam nadzieję, że udaje mi się tym zdziwieniem podzielić z widzami.

- Zdecydowanie, o czym świadczy niesłabnąca popularność. Dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych przynajmniej stu odcinków!
- Również dziękuję!

Rozmawiał Grzegorz Majchrzak

Rolnicy. Podlasie w niedzielę o godz. 20:00 w Telewizji FOKUS TV.

Komentarze